znalezione w sieci;
Terminal LNG w Świnoujściu będzie nosił imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego – poinformował Gaz-System. "W ten sposób zostanie uhonorowana osoba, dla której wzmocnienie pozycji kraju na mapie energetycznej Europy było jednym z głównych celów" – podkreślono.
Na oficjalną uroczystość, która ma odbyć się 18 czerwca br., zostali zaproszeni m.in. prezydent Andrzej Duda oraz premier Beata Szydło. Jej organizatorami są pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski i Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System.
Jak podkreślił Gaz-System w komunikacie, Terminal LNG w Świnoujściu to "jeden z najważniejszych elementów budowania niezależności energetycznej Polski i dywersyfikacji źródeł pozyskiwania gazu". "Dzięki poparciu i determinacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego został zapoczątkowany projekt jego budowy, począwszy od decyzji Rady Bezpieczeństwa Narodowego z 22 maja 2006 r., zawierającej między innymi zalecenia dotyczące przygotowania warunków inwestycji" – zaznaczono w komunikacie.
---------------------------
a tak po prawdzie było tak jak to opisał bloger PaluchTomcia ;
Terminal gazu przeładunkowego LNG (gazoport) w Świnoujściu miał być strategiczną inwestycją pisowskiego rządu. O jego budowie już w 2005 r. w trakcie kampanii prezydenckiej mówił Lech Kaczyński. Gazoport miał uniezależnić Polskę od dostaw rosyjskiego surowca. Polityczna decyzja o jego budowie zapadła na początku 2006 r.
Budowa gazoportu będzie mogła być zakończona w ciągu dwóch lat – obiecywał premier Kazimierz Marcinkiewicz w lipcu 2006 r. Tymczasem przez kilka miesięcy trwała wojna o to, gdzie ma on powstać: w Świnoujściu czy w Gdańsku. Niektórzy politycy byli za pierwszym rozwiązaniem, niektórzy za drugim. Co prawda państwowa spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG),która miała przygotować inwestycję, powołała specjalne konsorcjum, by opracowało biznesplan, ale Jarosław Kaczyński, nie czekając, wskazał na Gdańsk. Wybuchła awantura. Zamiast IV RP mamy kontynuację peerelowskich tradycji, wedle których wszystkie ważne inwestycje pcha się do Gdańska, zapominając o naszym regionie – grzmiał Krzysztof Zaremba, poseł PO ze Szczecina. Pisowski wojewoda pomorski Piotr Ołowski ponaglał tymczasem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, aby podjął pilne prace nad przygotowaniem planów zagospodarowania przestrzennego dla portu w Gdańsku. Jarosław Kaczyński szybko zmienił zdanie co do Gdań ska: Decyzja jeszcze nie zapadła. Są bardzo mocne argumenty za wschodnim i za zachodnim Pomorzem. W grudniu 2006 r. wybrano w końcu Świnoujście. Myślę, że gazoport w Świnoujściu podziała jak wielkie koło zamachowe gospodarki w naszym regionie. Budowa terminalu rozpocznie się pod koniec przyszłego roku, a pierwszy przeładunek gazu nastąpi w 2011 r. – obiecywał poseł Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS.
Władze PGNiG zapowiedziały w styczniu 2007 r. na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że pierwsza łopata na placu budowy zostanie wbita w 2008 r., a dostawy skroplonego gazu rozpoczną się w 2011 r.
Latem 2007 r. rozpieprzyła się koalicja PiS, LPR i Samoobrony. Wtedy wyszło na jaw, że strategiczną inwestycję braci Kaczyńskich nadzorował chłoptaś zMłodzieży Wszechpolskiej Rafał Wiechecki, którego Kaczyński zrobił ministrem gospodarki morskiej. Okazało się, że budowa jest zagrożona. Na konferencji Brudziński przeprosił wszystkich, że Wiechecki został ministrem. Zarzucił mu, że nie zrobił nic, aby zapewnić pieniądze na budowę gazoportu. Podlegli Wiecheckiemu urzędnicy mieli też zmienić koncepcję budowy, wskutek czego wzrosły koszty inwestycji o kilkaset milionów złotych. Sytuacja stała się dramatyczna. Rzekomo bracia Kaczyńscy w ogóle nie mieli pojęcia o stanie przygotowań do rozpoczęcia prac (sic!). Rzutem na taśmę i na koniec swoich rządów Kaczyński podpisał specjalną uchwałę, dzięki której zapewniono w budżecie państwa niezbędne środki. A przecież zgodnie z obiecankami Marcinkiewicza gazoport miał być już prawie gotowy.
Oczywiście rząd Tuska też ma wiele na sumieniu, że nie dotrzymano terminu ukończenia budowy i trzeba było renegocjować kontrakty na dostawy paliwa. Jednak Kaczyński, krytykując konkurentów politycznych, zachowuje się, jak gdyby był na podwójnym gazie.
Przez kolejne miesiące politycy PiS oszukiwali opinię publiczną, że przygotowania do budowy gazoportu w Świnoujściu ruszyły z kopyta."
Komentarze